Polska jest jednym z kilkunastu państw, gdzie
węgiel odgrywa dominującą rolę w produkcji energii elektrycznej i
cieplnej. Węgiel daje nam bardzo wysoką, trzecią pozycję w Europie w
zakresie samowystarczalności energetycznej.
W Polsce niemal 100 proc.
energii elektrycznej i 80 proc. ciepła (ogrzewanie indywidualne i
sieciowe) pochodzi z węgla. Dla porównania:
Udział węgla w produkcji energii elektrycznej:
Jest to energia uzyskiwana po najniższych kosztach (158 PLN/MW – dane
dla elektrowni cieplnych za 2009 r.) – średnio około 2-2,5-krotnie
tańsza od energii uzyskiwanej z gazu, paliw płynnych czy też energii
odnawialnej. Podobną pozycję – to jest najtańszego surowca
energetycznego – węgiel posiada w USA, RPA, Australii, Chinach, Izraelu
i w innych krajach bazujących na tym paliwie.
Co prawda niektórzy specjaliści twierdzą, że w rachunku ciągnionym,
uwzględniając oddziaływanie na zdrowie i środowisko, węgiel jest
znacznie droższy, ale w takim przypadku, podobnie należałoby szacować
koszty energii produkowanej z innych surowców: gazu ziemnego, ropy
naftowej (w tym ostatnia katastrofa w Zatoce Meksykańskiej), paliw
jądrowych czy nawet spalania biomasy.
Warto również zapoznać się z danymi dotyczącymi samowystarczalności energetycznej naszego kraju.
Samowystarczalność energetyczna Polski:
Ponadto dostępne obecnie technologie spalania paliw kopalnych i ochrony
powietrza są tak skuteczne, że praktycznie do atmosfery emitowane są
tylko większe lub mniejsze ilości CO
2. I to właśnie CO
2 powoduje, że dzisiejsze, często kwestionowane dobrodziejstwo może stać się wkrótce kulą u nogi.
A co zamiast...
Promowany przez Unię Europejską „antywęglowy” pakiet klimatyczny, w tym
dyrektywy o handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS) oraz restrykcyjna
dyrektywa o emisjach z dużych źródeł spalania (IED), spowoduje, że
nasze bezpieczeństwo energetyczne, a także związana z nim
konkurencyjność cenowa polskich produktów będą mocno zagrożone.
Główna przyczyna takich prognoz wynika z następujących faktów:
- Odpowiadając na wyzwanie europejskiej polityki klimatycznej,
opracowana została nowa „Polityka Energetyczna Polski do 2030”. Jednak
założona w tym dokumencie dywersyfikacja surowców energetycznych oraz
technologii wytwarzania energii elektrycznej nie rozwiązuje problemu.
Energetyka odnawialna, głównie wiatrowa, jest w stanie zapewnić do 15
proc. naszych potrzeb energetycznych, przy czym założono, że będzie ona
zabezpieczana nowymi mocami na gazie ziemnym (około 4 mld m3/rok).
Podobnie energetyka jądrowa, którą według specjalistów możemy mieć za
około 20 lat, o ile nie braknie paliwa jądrowego, bo według danych
Międzynarodowej Agencji Energii Nuklearnej już dzisiaj produkcja
naturalnego uranu po cenach akceptowalnych przez rynek to około 41,2
tys. ton przy popycie na poziomie powyżej 66 tys. ton/rok. Różnicę
pokrywają zapasy z demontażu urządzeń militarnych, ale szacuje się, że
to źródło wyczerpie się za kilka lat.
Czyli jednak węgiel...
Z powyższych danych wynika, że duża część krajowej energetyki
pozostanie oparta na węglu, przy czym grożące nam po roku 2012 koszty z
tytułu zakupu uprawnień do emisji CO
2
(lub też koszty budowy i eksploatacji technologii bezemisyjnych, np.
CCS) zagrożą kondycji finansowej nie tylko elektrowni i ciepłowni, ale
również kilkunastu innym gałęziom przemysłu, w tym hutnictwu,
przemysłowi cementowemu, wapienniczemu, chemicznemu i innym. O ile –
zgodnie z wynegocjowanymi derogacjami – po roku 2012 polska energetyka
nie zacznie realizować (praktycznie niewykonalnego) programu
inwestycyjnego, to – zgodnie z analizą Społecznej Rady Narodowego
Programu Redukcji Emisji – będzie musiała płacić za prawo do emisji CO
2 około 4 miliardy euro rocznie. Skutki takich restrykcji będą katastrofalne.
- Co najmniej 45 proc. mocy zainstalowanej w polskiej
elektroenergetyce wymaga głębokiej restrukturyzacji technicznej.
Zabudowane tam kotły i turbozespoły to urządzenia mające ponad 30 lat,
mocno wyeksploatowane, gwarantujące sprawność wytwarzania energii
elektrycznej na poziomie 34-36 proc. netto. O ile kiedyś były to
technologie nowoczesne, będące również przedmiotem eksportu – to w
porównaniu z najnowszymi technologiami (o sprawności do 43-44 proc. i
ponad 90 proc. w kogeneracji) są już mocno przestarzałe. Podobnej
modernizacji oraz rozbudowy wymagają sieci przesyłowe i dystrybucyjne.
Ponieważ, według informacji wspomnianej już Społecznej Rady, do tego
roku żadna firma energetyczna nie złożyła u europejskich producentów
zamówienia na zakup niezbędnych urządzeń, należy wnioskować, że do roku
2015-2016 w Polsce nie powstanie żadna nowa elektrownia cieplna.
Dodatkowo, po roku 2015, co najmniej połowie obiektów grozi zamknięcie,
o ile do tego czasu nie wybudują skutecznych instalacji odsiarczania,
odpylania oraz redukcji tlenków azotu. Wiąże się to z wejściem w życie
przepisów dyrektywy IED.
- Polskie kopalnie węgla kamiennego i
brunatnego wymagają decyzji właścicielskich co do dalszego rozwoju oraz
środków inwestycyjnych na restrukturyzację techniczną i udostępnienie
nowych złóż. Rozporządzenie nr 1407/2002 Komisji Europejskiej umożliwia
dofinansowanie tego typu prac. Jednak do chwili obecnej (a ważność tego
Rozporządzenia kończy się w 2010 r.) polskie górnictwo nie doczekało
się żadnych środków. W efekcie produkcja węgla z roku na rok maleje, a
ponadto pogarsza się jego jakość. W okresie ostatnich 5 lat wydobycie
kamiennego węgla energetycznego zmalało o około 20 mln ton. Warto
zaznaczyć, że gdyby polityka energetyczna Polski pozostała przy obecnej
strukturze węglowej, to do roku 2030 należałoby wybudować dodatkowo 6
dużych kopalń węgla kamiennego, aby zaspokoić wzrost zapotrzebowania na
energię elektryczną.
Tu rodzi się pytanie, ile w tym wszystkim jest swoistej hipokryzji?
Polska energetyka emituje wszak około 0,5 proc. światowej emisji CO
2.
O ile prąd i ciepło są nam potrzebne na miejscu – o tyle pozostały
przemysł, w dużej części już zarządzany przez międzynarodowy kapitał,
wyniesie się z Polski do krajów nierespektujących europejskiego pakietu
klimatycznego. Już dzisiaj wiele dużych firm niemieckich, francuskich,
brytyjskich i innych wspierających politykę klimatyczną przeniosło
swoją działalność do Chin czy Indii. Obłożenie podatkiem ekologicznym
produktów przywożonych stamtąd do Europy niewiele da, bo to nie Europa
będzie największym rynkiem Świata.
A na skutki poczekamy
Poddając się ekologicznej polityce Unii Europejskiej, warto zastanowić
się, czy Polska jest przygotowana na wytrzymanie jej drastycznych
skutków ekonomicznych. Nałożenie na wszystkie państwa UE jednakowego
gorsetu klimatycznego jest dużym nieporozumieniem, gdyż każde państwo
tworzyło swoją strukturę i politykę energetyczną w różnych
uwarunkowaniach ekonomiczno-politycznych.
Warto zaznaczyć, że przyjęcie w przeszłości przez Polskę węglowej
polityki energetycznej było uwarunkowane dostępnością do tego surowca,
praktycznie brakiem własnych zasobów gazu i ropy naftowej oraz
ograniczonymi możliwościami importu tych surowców po konkurencyjnych
cenach – co ma zresztą miejsce do dnia dzisiejszego. Należy ponadto
podkreślić, że na skutek istniejących wówczas uwarunkowań politycznych
Polska miała ograniczony dostęp do najnowocześniejszych technologii
energetycznych.
Efekt wdrażania dyrektyw klimatycznych przypomina nieco kawał o
uniwersalnej maszynce do golenia: odpowiednio skonstruowane pudełko z
brzytwami nakłada się na głowę, naciska guzik i brzytewki golą. A co z
faktem, że każdy ma inną twarz? Być może. Ale tylko do pierwszego
golenia. Wygrywają ci, którzy noszą zarost.