Rozmowy przed grudniowym szczytem klimatycznym w Kopenhadze wchodzą w
decydującą fazę. 30 października zakończył się szczyt w Brukseli. 6
listopada zakończyły się sesje ekspertów w Barcelonie.(1)
Polscy politycy nie krzyczą: „Yes, yes, yes”, ale ogłaszają sukces po
tym, jak kolejny raz straszyli unijnych partnerów wetem. Sukces czy
porażka? Oto jest pytanie.
|
Kolumny dofinansowane
przez WFOŚiGW w Katowicach
|
Od kilkunastu lat, gdy tylko
rozpoczyna się dyskusja o globalnym ociepleniu/oziębieniu, Polska ma
tylko jedno do powiedzenia: jesteśmy uzależnieni od węgla i
przestarzałej energetyki. Tego nikt rozsądny nie zamierza negować.
Chodzi o to, jak długo jeszcze tak będziemy mówić? Nawiasem mówiąc, kto
nam zabronił aktywniej modernizować elektroenergetykę?
Świat od kilkunastu lat, chociaż z trudem, szuka dróg wyzwolenia się od uzależnienia od górnictwa węglowego.
(2)
I nie chodzi tylko o zmiany klimatyczne. Jak pisze Martin Rees, „(...)
poszukiwanie czystych źródeł energii jest warte zachodu ze względu na
bezpieczeństwo, różnorodność i wydajność energetyczną”.
(3) Zrozumiała to np. mała Dania, która od lat jest liderem w odnawialnych źródłach energii i technologiach energooszczędnych.
William
Calvin przewiduje, że zostanie – już w najbliższej przyszłości –
wprowadzony podatek węglowy (ostatnio wprowadzenie podatku od CO2 na
2010 rok zapowiedział prezydent Francji Nicolas Sarkozy).
Opracowany
zostanie jasny, napięty harmonogram zamykania lub modernizacji
istniejących elektrowni węglowych. Przesądzona – również w Polsce –
jest budowa elektrowni jądrowych, w tym czwartej generacji. Nowoczesne
linie przesyłowe prądu stałego pozwolą na przesyłanie energii
elektrycznej wytwarzanej z promieniowania słonecznego. Pojawią się
technologie nowych generacji.
(4)
W Polsce od lat kolejne
rządy ulegają lobby węglowo-energetycznemu. To lobby to najsilniejsza w
Polsce „partia ponadpolityczna” w okresie transformacji...
W
aktualnym sporze o klimat nie chodzi tylko o człowieka i jego
przyszłość, o solidarność z najbiedniejszymi i rozwijającymi się. O co
więc chodzi? Chodzi o różne sprawy.
Najkrócej rzecz ujmując chodzi o:
•
po pierwsze – ogromne pieniądze do uzyskania i wydania; o rynek energii
i infrastrukturę energetyczną ok. 3 bilionów USD rocznie,
(5)
•
po drugie – czego nie chcą zrozumieć polscy politycy, czego udaje, że
nie rozumie publicysta „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski, kiedy pisze:
„Jeżeli jednak ci, którzy nawołują do walki z globalnym ociepleniem,
się mylą (mylą się – podkr. Cz. Śl.), sięgający setek miliardów dolarów
nakłady pójdą na marne”.
(6)
Otóż, nie pójdą na marne,
nawet gdyby przeciwnicy globalnego ocieplenia mieli rację. Pomogą
wychodzić ze światowego kryzysu gospodarczego. Pomogą tworzyć nowy ład
międzynarodowy. „Jeśli chcemy nadal cieszyć się z przywilejów wolności
i dobrobytu, potrzebujemy rewolucji. Zielonej rewolucji. I nie chodzi
nawet o walkę z ociepleniem/oziębieniem klimatu, ale o dokonującą się
na naszych oczach zmianę ducha kapitalizmu. Świat gra w zielone. Stawka
rośnie i nikt nie może odejść od gry” – pisze Edwin Bendyk.
(7)
Justin
Yifu Lin, wiceprezes i główny ekonomista Banku Światowego, mówi, że by
wyjść z obecnego kryzysu gospodarczego, „(...) kraje muszą istotnie
zwiększyć wydatki publiczne. Inwestycje ekologiczne muszą być ważnym
elementem każdego takiego programu. Nie tylko dlatego, że stymulują
rozwój gospodarczy. (...) Zielona gospodarkajest najlepszym sposobem
inwestowania publicznych pieniędzy w przyszłość.”
(8)
Wyczuwają
to doskonale B. Obama, A. Merkel, N. Sarkozy czy G. Brown. W ich
priorytetach inwestycje w zieloną gospodarkę znajdują się bardzo
wysoko. Priorytetem Unii Europejskiej do 2020 roku też będą inwestycje
w ochronę środowiska, w zieloną gospodarkę, w zielone technologie.
Innowacyjność i ochrona środowiska (klimatu) – na takie priorytety
stawiają również przywódcy małych krajów. Andrus Ansip, premier
Estonii, pisze, że dzięki zielonym technologiom Estonia wychodzi z
kryzysu. „Porozumienie klimatyczne jest niezwykłym wyzwaniem. Powinno
być także postrzegane jako szansa na rozwój, a nie przeszkoda”.
(9) Uzupełnię premiera: na zrównoważony trwały rozwój.
To,
że polskie elity polityczne, od lewicy do prawicy, nie rozumieją tego,
budzi smutek i przygnębienie. To, że „(...) dla merkantylno-
-egoistycznych celów trzymamy mocno kciuki za skuteczność negocjacji
szefów naszego państwa i rządu w Brukseli, aby polska składka na rzecz
wsparcia najuboższych krajów świata, w walce z globalnym ociepleniem,
była jak najniższa” – jak napisał Business Centre Club w komunikacie z
30.10.2009 r.
(10), budzi obrzydzenie i przerażenie. Trzeba
nie mieć odrobiny przyzwoitości, by coś takiego napisać! Panowie z BCC:
rozwiążcie to kawiorowe towarzystwo! Nie kompromitujcie zachłannością,
brakiem wiedzy i odrobiny wstydu tej zasłużonej dla transformacji w
Polsce organizacji.
„Rewolucja emisji gazów cieplarnianych,
gigantyczne dopłaty – te sprawy zostały w Polsce sprowadzone do
prymitywnego sporu ideologicznego. A przecież szczyt klimatyczny to
wstęp do poukładania porządku światowego (…). Z punktu widzenia
interesów Polski (co to znaczy interes Polski – dop. Cz. Śl.) Kopenhaga
będzie wydarzeniem równym rangą akcesji do Unii” – pisze Michał Kobosko
w „Dzienniku Gazeta Prawna.”
(11)
Jeżeli nawet Kobosko
lekko przesadza, to w jednym ma rację: czas przystąpić do gry o klimat.
Pole tej gry powinna wyznaczać filozofia trwałego, zrównoważonego
rozwoju. To od lat swoista przeszkoda czasowa „(…) dotyczy solidarności
międzypokoleniowej i ochrony dziedzictwa naturalnego; jak znaleźć
właściwą równowagę między działalnością gospodarczą, która generuje
korzyści w krótkiej perspektywie czasowej, a jej ‚efektami
zewnętrznymi’, które mogą wpłynąć niekorzystnie na warunki życia na
Ziemi w nieco dłuższej perspektywie? W naszych społeczeństwach, które
stawiają na teraźniejszość (i na brzęczące, miłe uchu, okrągłe
korzyści), kwestia ta nie jest łatwa do rozstrzygnięcia.”
(12)
Mimo
wszystko pociąg do nowego ładu światowego, do zielonej gospodarki,
zielonych technologii, zielonego przemysłu, również zielonych pieniędzy
(nie chodzi tylko o dolary) odjeżdża. Kto tego nie rozumie, ten
niewiele rozumie z tego, w co gra świat. Braku rozumu nie przewidzieli
autorzy Deklaracji z Rio w sprawie środowiska i rozwoju z 1992 r. i
sygnatariusze protokołu z Kioto z 1997 roku. Jak pisze Anthony Giddens,
autor „The Politics of Climate Change”, jeden z najwybitniejszych
teoretyków modernizmu: „Czeka nas gospodarcza, technologiczna i
społeczna transformacja. Kraje, które nie wykorzystują szansy, jaką to
za sobą niesie, na własne życzenie rezygnują z możliwości wpływania na
swoją przyszłość.”
(13)
Jak trudno zmienić wszystko, żeby
nic się nie zmieniło. Nawet klimat… Globalizacja nie ma ludzkiego
oblicza, ale warto je sobie wyobrażać. Czy o to chodziło arcybiskupowi
Desmondowi Tutu, laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla, wypominającemu
Polsce, że zapomina, co znaczy słowo Solidarność?